Zadałam sobie pytanie, czy podjęłabym się edukacji domowej jeszcze raz?
Cóż.
Na pewno edukacja domowa? Tak.
Ciekawe dlaczego?
Dla mnie to nie tylko ciężka praca, ale przede wszystkim możliwość rozwoju dzieci dzięki takiej formie edukacji udało się nam mieszkać w Chinach. W 2017 roku pierwszy wyjechaliśmy całą rodziną do pięknego miasta Dalian położonego nad morzem żółtym (dzieci wtedy były w wieku 10, 6 i 2,5 roku).
Wyprawa do Azji dla nas była ciekawym doświadczeniem nie tylko kulturowym, ale i edukacyjnym {pomimo różnic czasowych 8 godzin, Oliwier spokojnie mógł łączyć się z babcią na matematykę}. Nauka dla nas to także zwiedzanie, które odbywało się w weekendy. Pierwszym zetknięciem się z Chinami była nasza wyprawa po zakupy do sklepu. Dla mnie i dzieci było to ogromnym szokiem. Wydawało nam się idąc wśród ludzi, wszyscy wyglądają tak samo [ciemne włosy i jasna karnacja, podczas gdy Europa jest różnorodna pod względem urody} w pewnym momencie czuliśmy się, że cały tłum się porusza a my stoimy. Oczywiście było to tylko złudzeniem. Czy poradziliśmy sobie z tym uczuciem? Co dzieci odkryły w sobie dzięki Dalian?